
60. rocznica śmierci o. Leona Roszaka
Historia o. Leona Roszaka opisana przez s. Mariettę Miksę.
To historia prawdziwa, zwyczajna i niezwyczajna. Zachwyciłam się Maryją, Matką Miłości i Pokoju, Jej kroczeniem z Ludem Ziemi Kujawskiej. Wielu ludzi doświadczyło i doświadcza matczynego dotyku pełnego dobra, pokoju, cierpliwości, miłości i nadziei. Dziś opowiem o Ojcu Leonie Roszaku. Historią Jego życia podzieliła się ze mną młodsza siostra Leona, Pani Czesława Ratajczak z domu Roszak. Wychowywał i się w domu pełnym ducha Bożego. Leon przyszedł na świat w 1924 roku, to wówczas została erygowana parafia pw. Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny w Markowicach. Leon zauroczony Maryją już od dziecięcych lat nosił w Sercu pragnienie służenia Bogu w życiu kapłańskim. Przebywanie w tak cudownym miejscu, przy boku Maryi dodawało Mu otuchy. Wstąpił do Seminarium Księży Oblatów w Lublińcu. Najświętsza Matka stała się Formatorką młodego Alumna. Niestety II wojna światowa przerywa naukę w Seminarium i Leon zmuszony jest do powrotu w rodzinne strony. W tym wszystkim Leon Roszak nie pada duchem, odważnie pielęgnuje swoje serce, aby stawało się pięknym darem. Już przed święceniami składa ofiarę z siebie każdego dnia,każdej godziny i sekundy. Gdy kościół został zamknięty przez gestapo, Leon wie, że to modlitwa podtrzymuje nadzieję. Dlatego razem z Rodziną pomaga ukrywać część figury cudownej Maryi Markowickiej. I tak jak wspomina P.Czesława, gdy wieczorem brat wracał z klasztoru Księży Oblatów, stała się rzecz niebywała. Niemieccy żołnierze jechali z wioski Ludziska i kierowali się w stronę Inowrocławia. Gestapo oświetlało drogę bardzo oślepiającymi światłami. Leon nie zastanawiał się zbyt długo i schował się za jedno z drzew, które dziesiątki lat temu nie były tak obszerne. I o dziwo nie został zauważony. Wroćił do domu szczęśliwie. Po wojnie zakończył Seminarium Duchowne, został wyświęcony na kapłana. Odszedł z tej ziemi po ciężkiej chorobie w 1965 roku, mając zaledwie 41 lat. To był rok koronacji Najświętszej Maryi Panny- Matki MIŁOŚCI i Pokoju w Markowicach. Przychodząc na cmentarz, patrząc na mogiłę ojca Leona Roszaka modlę się Matko MIŁOŚCI i Pokoju, bądź zawsze z nami! Ojciec Leon już jest z Tobą Matko. Jego całe życie było kapłańskie, składane w ofierze PANU Jezusowi. A Ty Matko Markowicka adoptowałaś Go jak Syna. Zawsze byłaś przy Nim, towarzysząc w cichej pokornej MIŁOŚCI, pełnej pokoju. Choć strach paraliżował czasy wojny, nie sparaliżował wielkiego kapłańskiego SERCA ojca Leona. Z Maryją wszystko jest inne, bo Ona działa wstawiając się do Syna za nami.
Jest wielka nadzieja, która się na pewno spełni, ta ostateczna, że kresem życia jest Królestwo Boże
